[1] Recenzja ,,Głosy z zaświatów" Remigiusza Mroza

wtorek, 25 sierpnia 2020

  

Książka p.t ,,Głosy z zaświatów" została napisana przez jednego z najsławniejszych polskich pisarzy - Remigiusza Mroza
  Dostałam tę książkę od rodziców na moje czternaste urodziny. Byłam bardzo podekscytowana, gdyż zauważyłam na pięknej okładce imię i nazwisko brzmiące Remigiusz Mróz. Uważam, że grafik zrobił przepiękną okładkę! Drugą książką, którą otrzymałam to ,,Motyw ukryty" Katarzyny Bondy i Bogdana Lacha. 

  Seweryn Zaorski stara się na nowo ułożyć sobie życie, kiedy do zakładu patomorfologii w Żeromicach zaczynają trafiać ciała małych dzieci z okolicy. Nikt nie potrafi rozwiązać zagadki śmierci młodych ofiar, nic bowiem nie wskazuje na to, by zostały zamordowane. Seweryn jest jednak przekonany, że może stać się głosem tych, którzy mówią już jedynie z zaświatów.
  Kto i dlaczego zabija niewinne dzieci? I jaki związek ma to z tajemniczymi wiadomościami, które Zaorski zaczyna otrzymywać?
  Tymczasem Kaja Burzyńska musi zmierzyć się nie tylko z komplikującym się życiem rodzinnym, ale także z upiornym wołaniem tych, których ma na sumieniu.
  I tych, którzy domagają się sprawiedliwości…

  Opis brzmi ciekawie. Co prawda nie przepadam za motywem ,,morderca kontaktuje się tylko z jedną osobą". Oczywiście były takie przypadki w prawdziwym życiu, ale głównie działało to w taki sposób, iż zabójca wysyłał np. listy ogólnie do policji lub dziennikarzy. W tej książce nieznany morderca kontaktuje się z patomorfologiem, co jest dość nietypowe. Szczerze? Nie sądzę, że jakikolwiek zabójca by coś takiego zrobił. Tym bardziej, że główny bohater zbytnio nie informował o tych wiadomościach policji... 
  Tajemnicze nagrania głosowe wysyłał mu tak zwany Fenol. Używał do tego Bluetootha. Na owych nagraniach słychać było dziewczynki liczące i mówiące coś po niemiecku. Do tego grały na cymbałkach. Cóż, moim zdaniem coś takiego już jest oklepane. Uważam, że bardziej tajemnicze byłoby mówienie po polsku, ponieważ, tak jak mówiłam, to mówienie w innym języku jest już o k l e p a n e. Nieznajomy potrafił nawet wsiąść do samochodu Seweryna i nikt, ale to nikt tego nie widział. Zostawił pewien znak, czyli przełączenie na inną piosenkę. Oczywiście główna postać wiedziała, że ktoś ukradł mu samochód, bo to zauważył, gdy wszedł do garażu. No, i oczywiście też zwrócił uwagę, że Fenol zmienił piosenkę, i że idealnie zaparkował. Kiedy nieznajomy używał Bluetootha, zawsze magicznie znikał. Dla mnie jest to troszeczkę nierealne. 
  W lekturze istnieje wątek między pewną Kają, a Sewerynem. Czuli kiedyś do siebie miłość, a teraz ona znów powróciła. Kaja ma już męża i syna, a Seweryn dwie córeczki. Ten wątek jest według mnie absolutnie niepotrzebny! W pewnym momencie Burza (Kaja Burzyńska tak była nazywana), kiedy Seweryn dostał się do szpitala, powiedziała pielęgniarce, iż jest jego KOCHANKĄ, także ma ona prawo do niego przyjść... No, nie ma to jak mieć męża burmistrza i syna, i mówić publicznie, że jest się patomorfologa ze złą reputacją. 
  Cieszyłabym się, gdyby treść lektury naprawdę mówiła o tym, co było napisane w opisie. Tymczasem główna fabuła w książce pojawiła się w jakichś trzydziestu stronach (książka ma aż 450 stron!). No, dla mnie lipa. Prawie cały tekst opowiadał o Sewerynie i jego zamieszkach z gangiem oraz o Kai, która ma pewną rzecz na sumieniu. 
  W jednym z rozdziałów było powiedziane o Dzieciach Zamojszczyzny. To wydarzenie odbyło się podczas drugiej wojny światowej. Miało to kryptonim ,,Aktion Zamojść", czyli Akcja Zamość. Polegało to na wywiezieniu polskich dzieci z tego regionu do obozów koncentracyjnych, by osiedlić w Zamojszczyźnie Niemców. Wysiedlono aż trzydzieści tysięcy dzieci w zaledwie kilka miesięcy! Zaczęto tę akcję pod koniec listopada 1942 roku, a zakończono w marcu 1943 roku. Autor ubolewa nad tym, że Polacy już całkiem o tym zapomnieli. Myślę, że osoby, takie jak ja, które interesują się historią, wiedzą o tym. Choć fakt, że nie wszyscy znają to straszne wydarzenie. Przynajmniej lepiej znamy historię, niż Brytyjczycy. To miał być jakiś ślad. Mróz napisał to w taki sposób, jakby ludzie mieli problem do Seweryna, że jego mama była Dzieckiem Zamojszczyzny. No, przynajmniej ja tak to zrozumiałam... Potem było o tym dość dużo, przez co czułam się, jakby pisarz chciał się pochwalić, jak to dobrze zna historię.
  Nie podobała mi się postać Fenola. Wszystko wiedział, wszystko umiał, wszystko mógł zrobić. Dosłownie. Tak samo Seweryn. Dziwne, że umiał rozwiązywać zagadki, których profesjonalni śledczy nie potrafili... No, i w ogóle był bardzo irytującą postacią. Jego ukochane córeczki tak samo. Widać, że mają to po tacie bedum tssss. 
  Ach, już bym prawie o czymś zapomniała! Przekleństwa! Przekleństwa bez przerwy! Niecenzuralne słówka pojawiały się non-stop. Do tego w momentach, kiedy były one całkowicie zbędne. 

  Ja daję tej książce:
  ⭐(1)/⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐ (10)
  Strasznie mi się dłużyła, czytałam ją aż miesiąc... Dosłownie nie lubiłam żadnego z bohaterów! Choć nie uważam, że ta książka jest aż tak zła, by dać jej zero gwiazdek (tak, pewnej książce dałam zero gwiazdek). 
  Przepraszam za tak krótką recenzję, ale dopiero zaczynam moją przygodę z byciem amatorskim krytykiem na blogu, haha.

  Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moje zdanie! Nie musicie się moją recenzją kierować!

Maja H.